Witam ciepło w jesienne popołudnie, prezentuję dziś trzy ciekawe prace szóstoklasistów, zredagowane podczas pierwszego sprawdzianu z j. polskiego w tym roku szkolnym. Uczniowie kl. 6a mieli udowodnić , że potrafią napisać barwne opowiadanie, niektórym się udałoJ
Polecam- Beata Baczyńska - Smyczek
„Jesienny piknik”
Wczoraj z rodzicami wybrałam się na piknik. Zapakowaliśmy kosz, zabraliśmy koc i ruszyliśmy w drogę rowerami. Jechaliśmy przez złociste pola i zielone lasy.. -Już niedługo- zapewniła mnie mama. Po tych słowach zobaczyłam małą polanę z mnóstwem kolorowych kwiatów. Obok niej przepływała mała rzeczka, z której można było usłyszeć rechot żab. Odstawiliśmy rowery i zabraliśmy się do rozpakowania rzeczy. Rozłożyliśmy mój ulubiony koc i zaczęliśmy częstować się kanapkami z koszyka. Jedzenie było pyszne. Następnie przyszedł czas na zabawy. Mama i ja robiłyśmy wianki, a tata przyglądał się przyrodzie. -Patrzcie- cicho powiedział tata, -tam jest wiewiórka. -O rety- powiedziałam trochę głośniej, co spłoszyło rudego, leśnego mieszkańca. Po długiej zabawie poczuliśmy się zmęczeni. -To czas, by wracać do domu”- powiedziała mama. -Dobrze, tylko muszę po sobie posprzątać- odpowiedziałam. Późnym popołudniem wróciliśmy do domu. Ten dzień był niezapomniany. Mam nadzieję, że za tydzień też pojadę z rodzicami na wycieczkę.
Karolina Kabata kl. 6a
„Leśna przygoda” Wczoraj poszłam
na spacer z moim psem. Była cudowna pogoda. Słonko grzało, niebo błękitne,
ptaki śpiewały, a drzewa szumiały. Ubrałam swój ulubiony sweter w biało -
granatowe pasy. Kiedy weszłam do lasu... Brak mi słów, czułam się fantastycznie
słuchając płynącego strumyka, wdychając świeże powietrze i patrząc, jak mój
pies biega między drzewami. Szkoda, że był
tylko niesamowity sen. „Polowanie” Pewnego razu wybrałem się do lasu na polowanie. Kiedy byłem już w lesie ,zaczaiłem się przy często uczęszczanej przez zwierzęta dróżce, prowadzącej z pola kukurydzy do lasu. Nagle usłyszałem szelest w lesie, wycelowałem i gdybym nie usłyszał „Nie strzelaj”, to bym trafił mojego sąsiada. Okazało się, że wybrał się na grzyby. Podszedłem do niego i zaczęliśmy rozmawiać, zaczęliśmy iść w stronę naszych domów, gdy nagle zza wielkiego drzewa wyłonił się ważący sto kilogramów dzik. Oczywiście zapomniałem załadować broń, więc zaczęliśmy uciekać przed siebie. Biegliśmy tak przez rowy, knieje i wysokie trawy, dopóki nie dobiegliśmy do naszych domostw. Okazało się, że zamiast z dzikiem wróciłem do domu z całą gromadą kleszczy na plecach.
Maciej Szachowicz kl. 6a |
Kącik literacki >