Witajcie, specjalnie dla Was pierwszy rozdział powieści Weroniki Kęskiej z kl. 6b- miłego czytania !!! Dreszczyk emocji Was nie opuści…… Polecam Beata Baczyńska - Smyczek
Rozdział I
Basior stał na skarpie. Jego szyję owijał cienki, postrzępiony czerwony szal powiewający tak jak i lazurowa peleryna, pod wpływem ciepłego, jesiennego wiatru. Pierzasta korona, o imponujących rozmiarach dodawała młodzieńcowi majestatu, a błękitne ślepia lustrowały florę osnutą poranną mgłą. Na skraju lasu stała kremowa wilczyca. Jej złożone skrzydło pokrywała szkarłatna, zeschnięta ciecz. Zapomniany łuk leżał na ziemi, pokryty ranną rosą. - Zostałeś sam, zdany na siebie, co z tego? – zaczęła. Labhraidh nie poruszył się. – Czy zapomniałeś o tym co posiadasz i co jest twoje? Czteroletni wilczur odwrócił się, patrząc jej prosto w oczy. - Ja już nic nie posiadam. – odparował. – A nawet jeśli, to wątpię, by uwierzył w moją „jestem twoim synem, Wasza Wysokość” deklarację. - To prawda, ale nie możesz zapomnieć przeszłości, ale możesz jej nie rozpamiętywać. – odparła spokojnie. Mathghamhain spojrzał na nią, jednakże nie odezwał się. - Możesz odzyskać swoją koronę. Pozbądź się ciemności, ze swojego umysłu. Zacznij myśleć. – zrobiła przerwę, odpowiednio dobierając słowa, jednakże wciąż będąc bezpośrednią. – Znów możesz być królem. Réamonn westchnął i napinając mięśnie, przygotował się do skoku ze zbocza. Kremowa wilczyca uczyniła to samo. v Drzwi do karczmy otworzyły się ze skrzypnięciem, oznajmiając, że ktoś przybył. Kilka wilków znajdujących się w owym budynku spojrzało w ich stronę, jednakże szybko straciło zainteresowanie nowymi gośćmi. Oberża Pod Pijanym Heimem, była dosyć przytulną gospodą. Ogień trzaskał w kominku, przypiekając przy okazji znajdującą się nad nim baraninę. Drewniane stoły ustawione zostały przy kamiennych ścianach. Minstrel – brązowy wilk z lutnią – wygrywał aktualnie skoczną melodię, a kilka basiorów tańczyło z kuflami w łapach. Przybyli skierowali się w stronę karczmarza. Ten rozradowany na widok nowych, potencjalnych kupców, podszedł do nich pośpiesznie. Nie doszedł. Upadł na posadzkę, gdzie zaczął pojawiać się szkarłat. Nieznajomi zniknęli, a nikt z zebranych zdawał się nie zauważyć zgonu gospodarza, którego kark zdobił teraz biały lis o złotej koronie i czerwonych oczach. |
Powieść w odcinkach >